czwartek, 5 listopada 2015

Dorota Terakowska, "Samotność Bogów"

Błądzę między bibliotecznymi półkami i przesuwam palcem po grzbietach książek. Czuję, że nie znajdę już nic dla siebie, gdy mój wzrok napotyka przeszkodę — TERAKOWSKA. I choć nigdy nie interesowałam się tą autorką, teraz czuję wewnętrzną potrzebę wyjęcia "Samotności Bogów". Może wreszcie trafiłam na to niezwykłe połączenie przestępnego języka i głębszej wartości.

"Samotność Bogów" autorstwa Doroty Terakowskiej to historia przywodząca na myśl Śródziemie Tolkiena. Akcja odbywa się głównie w tajemniczym świecie sprzed wieków, gdy na tereny współczesnej Polski (chyba…) wkraczają pierwsi misjonarze starając się wyplenić pogańskich "bałwanów" i bojaźliwą wiarę w nich. Jednak ci bogowie wcale nie chcą odejść…
Chwytają się wszelkich sposób, aby ludzie o nich nie zapomnieli. Jedyną możliwością staje się Jon, chłopak z wioski, który pragnie tylko pewnego, bezpiecznego istnienia. Życie napisało mu jednak o wiele trudniejszy scenariusz.

Jestem w połowie drugiego tomu "Angelfall", ale Penryn coraz bardziej mnie irytuje. Walczę z ochotą odłożenia czytnika, ale w końcu się poddaję. Siedzę bezczynnie, jednk po kilku chwilach wstaję i ruszam po "Samotność Bogów". Coś wyraźnie przyciąga mnie do tej książki. Czyżby Światowid…?

Podstawowymi plusami tej książki z pewnością są oryginalność oraz sięganie do źródeł ludowych. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak umiejętnym wykorzystaniem "zabobonów" i popularnych opowieści. Postać Światowida jest mi znana z lekcji polskiego, ale dopiero teraz naprawdę mnie ona zainteresowała. Dorota Terakowska umiejętnie wykorzystała to, co jest nam znane, jednocześnie nadając temu unikalny charakter oraz osobliwość. Dzięki niej możemy zapoznać się z pradawną kulturą w naprzyjemniejszy możliwy sposób. Tak sprawnie dobrane tło jest zdecydowanym atutem, tym bardziej, że jest ono niespotykane. Być może dlatego, że pani Terakowska pisała specyficznie, a ją okopałam się na podwórku młodzieżówek, ale ta historia nie kojarzyła mi się z żadną inną pozycją, co w dzisiejszych czas jest naprawdę niezwykłe. Umiejętność zaskoczenia jest znakiem rozpoznawczym "Samotności Bogów".

Rozkładam się na łóżku, a przede mną leży powieść Doroty Terakowskiej. Dotychczas przeczytałam ledwie kilkadziesiąt stron, ale wszystkie z rozdziawionymi ustami. "Dziwna..." to chyba jedyne określenie na jakie jestem w stanie się zdobyć. Może jeszcze "niepokojąca", ale nie w ten horrorowo-thrillerowy sposób. Ta powieść jest przede wszystkim INNA.

Kiedy decydowałam się na Dorotę Terakowską, miałam nadzieję na coś, co pobudzi mnie do refleksji nad światem, wiarą i otworzy mi oczy. Chociaż już na początku lektury zapomniałam o tym pragnieniu, później zostało ono zaspokojone. Wielokrotnie stawiano pytanie o istotę wiary, która zawsze wydaje się być jedyną słuszną... Dopóki nie przychodzi inna, lepsza. "A może wszystkie wierzenia są słuszne... Może zrozumienie, że bogowie wzajemnie się nie wykluczają nie jest równoznaczne z bałwochwalstwem?" — zdaje się mówić Terakowska. I choć akcja powieści nie toczy się w świecie znanym nam na codzień, przekazuje też ważną prawdę na temat współczesnego świata: "Lepiej być pewnym siebie, błądząc, niż niepewnym, mając rację...". Czasem pytania nie przynoszą odpowiedzi, tylko kolejne niepewności. I tak właśnie jest z tą książką.

Siadam na fotelu, wyciągam nogi i po raz kolejny zagłębiam się w to wyjątkowe uniwersum. Mrużę oczy, czytam jeszcze raz, nie zgadzam się, staram się zrozumieć... Odkładam i podnoszę. Próbuję jeszcze raz, ale w końcu odchodzę.

Niestety, powieść "Samotność Bogów" ma też swoje minusy. Po części można tak powiedzieć o bohaterach, którzy — chociaż skrupulatnie skonstruowani — nie pozostają w naszych umysłach na dłużej. Lepiej poznajemy wyłącznie Jona, z którym jest mi trudno się utożsamić. Mimo swojego rozwoju, momentami ciągle pozostaje mentalnym dwunastolatkiem, czyli takim chłopcem, jakim go poznajemy. Nie rozumiem wszystkich jego decyzji, aczkolwiek zaakceptowałam je, biorąc pod uwagę ogół sytuację.
Pozostałe postacie zdają się mieć tylko swoje role do odegrania, odpowiadają na pytania Jona, stawiają nam pytania, ale nie są nikim więcej, jakby istotę ich istnienia stanowiło istnienie Jona. I może właśnie tak jest. Jedyną postacią, którą polubiłam jest Wieśniaczka poznana podczas "światowidowych podróży". Jest myśląca, wielokrotnie nie zgadza się z Jonem, ale pozostaje odważną i prostą dziewczyną, a to się ceni.
Terakowska, wielokrotnie porównywana z Tolkienem, również ma swój specyficzny styl pisania. Jest on dość ciężki, choć jednocześnie barwny i płynny. Miło czytało mi się tę książkę, ale na raz byłam w stanie przeczytał niewiele stron. Dla jednych jest to plus, dla innych minus, a mi to specjalnie nie przeszkadzało.
Przeszkadzała mi natomiast inna rzecz: ta historia nie wywołała we mnie wielu emocji. Być może niewszystkie książki od tego są, ale losy Jona były mi dość obojętne. Ani się nie roześmiałam, ani nie rozpłakałam, ale przynajmniej myślałam. To nie była porywająca historia, była za to zastanawiająca.

Zbliża się godzina dwudziesta druga, a ja przewracam ostatnią stronę. Podobało mi się? Chyba tak. Urzekła mnie? Niestety nie. Zmieniło mnie? Na pewno.

"Samotność Bogów" D. Terakowskiej to dobry odpoczynek od przewidywalnego Young Adult, wilkołaków i niezwykłych nastolatek. To magiczna opowieść o poszukiwaniu i drodze, jednak jak każda magia nie nadaje się dla wszystkich. Unikalny styl autorki trzeba polubić, ale na pewno warto spróbować. Najlepszym podsumowaniem tej książki będzie cytat z "Eleonory i Parka": "Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje".

                                                             Moja ocena: 7/10



5 komentarzy:

  1. Uwielbiam całą twórczość Terakowskiej i mam ją za sobą już od dość dawna. Ta jej książka znacząco się różni od innych jej powieści warstwą fabularną, ale... ta sama wrażliwość, to patrzenie na świat. Zdecydowanie warto przeczytać!

    www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, właśnie ten sposób opisywania, jakaś mistyczność jest najbardziej wyjątkowa w tej książce.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Jakoś nie zainteresowała mnie ta książka, ale recenzja super.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo miłe :) Ja też nie wiem, kiedy wrócę do Terakowskiej.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Widzę, że wybierasz książki podobnie do mnie - co się spodoba, wpadnie w oko, chyba że o czymś już słyszałam.
    Terakowska obiła mi się o uszy, może sięgnę ;)

    Dość długo nie było mnie w książkowej blogosferze, ale jestem i życzę wesołych świąt! Zapraszam też na mojego bloga i nową recenzję :)
    www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com

    Buziaki,
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś - proszę, skomentuj. Zawsze milej pracować ze świadomością, że ktoś to czyta :)